niedziela, 24 listopada 2013

3



Zerwałam się z łóżka, ale szybko tego pożałowałam, bo byłam w samej bieliźnie. Szybkim ruchem ściągnęłam  prześcieradło i szybko się nim owinęłam. Klaus spokojnie usiadł i zaczął się śmiać. Rozejrzałam się w pokoju i zobaczyłam, że znajduje się w bardzo dużej sypialni na ścianach wisiało bardzo dużo obrazów. Zrobiłam dziwną minę.- co ja tu robię?Usiadłam na skraju łóżka.- spałaś, ale nagle wstąpił w ciebie jakiś demon.- bo wiesz nie codziennie budzisz się z pierwotnym w łóżku.Klaus zaczął się śmiać. Lekko się przeraziłam, chyba to zauważył.- spokojnie nic się nie wydarzyło, byłaś tak pijana że wpadłaś do mojej sypialni i zasnęłaś bardzo szybko.Próbowałam sobie coś przypomnieć ale, to sprawiło mi wielki ból w skroniach, wydałam z siebie dźwięk poirytowania.- ale dlaczego śpię w samej bieliźnie?Spojrzałam po sobie.- bo zwymiotowałaś na siebie i nie mogłem cię takiej położyć spać. Zbrudziłabyś mi nową pościel, którą dostałem od siostrzyczki.Zaczęłam się śmiać, jak mogłam się tak schlać. Impreza była świetna, szkoda że prawie nic z niej nie pamiętam. Rozglądnęłam się po pokoju w poszukiwaniu czegoś odpowiedniego do ubrania, Klaus to zauważył. Szybko znalazł się przy szafie i rzucił mi swoją koszulkę. Powiedziałam bezgłośne „dzięki”. Koszulkę założyłam na siebie.- Idę zaspokoić pragnienie.Zeszłam na dół po schodach, a Klaus zaraz za mną. W kuchni siedział Kol wyglądał podobnie jak ja. Gdy weszłam podniósł głowę i zrobił ten jeden ze swoich uśmiechów.- nic nie mów.Powstrzymałam go ręką. Usiadłam na blacie, a Klaus podał mi wodę. Wypiłam ją całą, poczułam się troszkę lepiej. Głowa mnie nadal bolała nie miałam siły ruszyć się z miejsca.- ostro się bawisz Car.- chyba nie tylko, widząc ty też się nieźle zabalowałeś.- może troszkę ale nic wielkiego, tylko mój kochany braciszek chyba wszystko pamięta.Klaus zrobił minę w stylu „like a boss”. Na zewnątrz świeciło mocno słońce, a na podwórku było pełno śmieci pozostałości z wczorajszej imprezy.- chłopaki ale musicie przyznać dobra była ta impreza.?- trzeba przyznać.Uśmiechnął się i wyszedł z kuchni.


************************************************  Siedziałam na kanapie i odpoczywałam po wczorajszej imprezie. W ręku miałam worek z krwią, którą powoli sączyłam. Dzwoniłam do Eleny oboje z Damonem leczą kaca, dobrze że nie tylko ja tak cierpię. W telewizji leciał jakiś romantyczny film, próbowałam się na nim skupić, nie wychodziło. Myślałam o Klausie, jest słodki, uroczy, miły, ale potrafi być zadziorny. Na zewnątrz było już całkiem ciemno, Stef pojechał gdzieś na wycieczkę z Barbie, mama w pracy nic nowego. Oglądałam już chwilę i nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Obudził mnie telefon. Zaspanymi oczami na wyświetlaczu zobaczyłam Klaus. Otworzyłam wiadomość: „Wiem, że jest późno. Może masz ochotę na spacer? Jeśli nie śpisz bądź w parku o 23;00.”Spojrzałam na zegarek była 22:45, pod wpływem chwili założyłam trampki i kurtkę. Wyszłam z domu i bardzo szybko znalazłam się w parku. Zobaczyłam pierwotnego siedzącego na ławce, uśmiechnęłam się do siebie. Na mój widok wstał i podszedł do mnie.- witaj Caroline przepraszam za porę, myślałem że nie przyjdziesz.Obdarował mnie słodkim uśmiechem.- nic nie szkodzi i tak nie miałam nic innego do roboty.- to się cieszę.- to jak przejdziemy się.Ruszyliśmy w stronę starego parku. Przez dłuższą chwile szliśmy w milczeniu.

- wiesz dziwnie się tu znaleźć po paru miesiącach. Dawni wrogowie są nagle dla ciebie mili, dogadujesz się z siostrą. Młodszy brat czuje się u ciebie dobrze, może życie się zmieniło. To miejsce dawnej wyglądało dużo inaczej, ojciec mnie nienawidził bałem się go do czasu kiedy nie przyjechałem do tego miasta. Poznałem przyjaciół stworzyłem rodzinę. Zniszczyłem go. Zabiłem jestem wolny. Wreszcie mogę oddychać pełną piersią.- dziwne cię widzieć zabiłeś mi tylu bliskich, ale chociaż bardzo chciałabym cię nienawidzić nie mogę. Część mnie nie pozwala mi cię zostawić. Dziwna siła ciągle mi o tobie przypomina.Zatrzymałam się przy starym klonie. Przygryzłam wargę, nikomu wcześniej tego nie mówiłam, on sprawia że się zwierzam.-cieszy mnie to co mówisz, miłe jest to dla mnie. Powiedz mi wyrządziłem tylko krzywdę przez te setki lat, a taka osoba jak ty mówi mi, że cześć jej nie pozwoli jej o mnie takim potworze przestać myśleć. Jak to jest?Podszedł do mnie i spojrzał mi w oczy, zaglądnął w nie tak głęboko jakby chciał mi przeglądnąć duszę. Czułam jego umiarkowany oddech na skórze, moje serce nagle przyspieszyło. On to usłyszałam co spowodowało na jego twarzy skromny uśmiech.- Klaus nie proszę.Odsunąłem się unikałam jego wzroku.- spokojnie rozumiem. Dobranoc Caroline.Zbliżył się i zostawił pocałunek na moim czole. Otworzyłam oczy nikogo nie było, tylko ja pośrodku ogromnego lasu. Biegiem udałam się do domu, mama właśnie wróciła. Przywitałam się z nią i od razu poszłam do siebie. Wzięłam szybki prysznic i położyłam się spać. Rano obudziłam się dość wcześnie, wstałam założyłam strój sportowy i poszłam biegać. Lubię tak od czasu pożyć jak człowiek. Biegłam główną ulicą i zobaczyłam na ławce zdenerwowanego Stefana. Podeszłam do niego od razu widziałam, że coś jest nie tak.- co jest?Powiedziałam bez zbędnego powitania.- mamy problem, bardzo duży problem.Wstał i zaczął nerwowo stukać nogą.- jaki? No mów!Miałam złe przeczucie.- Bonnie zniknęła, a raczej ktoś ją porwał.Przeszedł mnie zimny dreszcz, nacieszyliśmy się nastoletnim życiem.- jak to? To nie możliwe? Kto?- nasz znajomy, a dokładniej twój były.Zagotowało się we mnie, obróciłam się na pięcie i w wampirzym tępię pobiegłam do jego domu. Bez zastanowienia wykopałam drzwi.- Tayler!Krzyknęłam. Nic.- Gdzie się ukryłeś skurwysynie?Nagle usłyszałam kroki. Wtedy właśnie ktoś złapał mnie za szyje i przyciągną do ściany. Poczułam ból w czaszce. Zobaczyłam, że moim oprawcą jest Ty. Jeszcze bardziej mnie to rozwścieczyło. Złapałam po prawej stronie wazon i rozbiłam go na jego twarzy. Puścił mnie usłyszałam tylko.- suka.Kopnęłam go w brzuch, a on upadł na ziemie.- Gdzie jest Bonnie?Ponowiłam swój cios.- nic ci nie powiem suko.- nie waż się mnie tak nazywać.
Urwałam nogę od drewnianego krzesła i przebiłam mu brzuch. Tayler wydał z siebie ból.- to gdzie jest Bonnie?- nie znajdziesz jej, mam jej matkę mogę je zabić obie do póki nie wykombinuje zaklęcia, które zatrzyma serce Klausa.Wyrwałam mu kołek z brzucha i wbiłam tak, że o kilka minimetrów minęło serce. Zobaczyłam przerażenie w jego oczach, nie obchodziło mnie to miałam ochotę go zabić. Bałam się jednocześnie, że nie znajdę Bonnie.- jest w starych lochach.Usłyszałam. Pobiegłam bardzo szybko, po kilku sekundach byłam tam. Zeszłam powoli, pamiętam to miejsce byłam tu uwięziona, byłam tutaj z Ty pierwszy raz gdy się przemieniał. Weszłam w głąb było ciemno, usłyszałam tylko jej cichy słaby oddech. Podbiegłam, była torturowana od miesięcy, ledwo żyła. Wgryzłam się w nadgarstek i nakarmiłam ją moją krwią. Zabrałam ją do domu jej taty, pan burmistrz odesłał mnie do domu powiedział, że sam się nią zajmie. Poszłam do domu. Byłam zmęczona, dlaczego taki potwór jak Tayler chodzi po tym świecie. Wzięłam szybki prysznic założyłam świeże ubrania i zeszłam na dół. Opróżniłam torebkę krwi. Postanowiłam coś zrobić do jedzenia. Przygotowywałam spaghetti. Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. Poszłam otworzyć i zobaczyłam Kola.- cześć piękna.- hej co ty tutaj robisz?- odwiedzam cię, siedzę sam i nie mam co robić wpadłem.- wejdź.Weszliśmy do kuchni. Usiadł przy stole, był całkiem przystojny z tej perspektywy. Uśmiechnęłam się.- chcesz trochę?Wskazałam na jedzenie. Pokiwał głową, nałożyłam na talerze.- powiedz mi dlaczego siedzisz sam w domu nie wyrwałeś się na jakąś imprezę co?- no wiesz samemu tak nie chcę się. Klaus pojechał do Wirginii do jakiegoś starego przyjaciela na kilka dni.Zmartwiłam się, szkoda że wyjechał.- to co obejrzymy sobie jakiś film pannie samotny?Puściłam mu oko i poszliśmy oglądać film. ***************************************************************************Mamy kolejne przepraszam, że tak długo :)

wtorek, 12 listopada 2013

2

http://www.youtube.com/watch?v=ZDXXi19_7iE

Eminem - The Monster (Audio) ft. Rihanna 

Nagle dostałam sms od Stefana.„Ja i ty zakupy dziś o 12 w parku”. Odpisałam, że będę i poszłam się ubrać. Zajęło mi to dłuższą chwilę, w końcu postawiłam na niebieskie szorty, białą bokserkę i czarne trampki. Spakowałam torebkę i mogłam wychodzić,  ruszyłam powoli i korzystałam z świetnej pogody. Po kilku minutach siedziałam w parku i przyglądałam się małym dzieciom, jak się bawiły. Pamiętam, że jako dziecko przychodziłam tu z tatą i budowaliśmy zamki i świetnie się bawiliśmy. Z zamyślenia wyrwał mnie głos Stefana.

- hej piękna

-hej

Wyglądał dobrze martwiłam się o niego, ale wychodzi na to, że jest dobrze. Dobrze, że mam dobry humor bo bym już rano urwałam Taylorowi głowę.- to gdzie idziemy?Uniosłam pytająco brwi.- muszę sobie kupić motocykl.-motocykl?Zrobiłam wielkie oczy, a on tylko się uśmiechnął i pobiegliśmy do salonu. Weszliśmy do dużego pomieszczenia, było tam jasno i czysto. Do Stefana podeszła sprzedawczyni, a ja poszłam się po rozglądać. Moim oczom ukazała się piękna czarna Honda R1. Zakochałam się, podeszłam do niej usiadłam, super wygodna. Pasuje mi, muszę ją mieć.- Stefan ja już wybrałam, a ty?Uśmiechnęłam się do chłopaka i wskazałam na swój wybór.- Ja biorę to Kawasaki tylko białe.Podeszłam do biurka i załatwiłam wszystkie formalności. Użyłam swoich zdolności i dostałam moją Hondę na koszt firmy. Stefan chyba działał podobnie. Po jakiej godzinie wyszliśmy bardzo zadowoleni z salonu.- to co ścigamy się.


Puściłam mu oczko i odpaliłam moje cudeńko. Ruszyłam poczułam się fantastycznie, zmieniałam biegi Stefan jechał obok mnie. Nagle wyprzedził mnie jakiś motocykl. Nie, nie może mnie wyprzedzić. Dodałam gazu i ruszyłam za niebieskim chwilę potem byłam obok. Jechaliśmy wszyscy troje równo. Nagle skręcił w drogę do domu Klausa, przez chwilę się wahałam, ale widziałam że Stefan skręca zrobiłam to samo. Zaparkowaliśmy na podjeździe. Mężczyzna ściągnął kask i rozpoznałam Kola.- dobrze jeździsz.Uśmiechnął się do mnie.-dzięki.Zdjęłam kask. Na tarasie zobaczyłam jak Rebekah siedzi i pije wino. Spojrzałam na Stefana.- idę się przywitać.I już go nie było. Uśmiechnęłam się do Kola.- następnym razem nie wygrasz.- czy to wyzwanie.Puściłam mu oczko. Uśmiechnął się. Nagle drzwi frontowe się otworzyły i zobaczyłam Klausa, trzymał w ręku drinka i bajecznie się uśmiechał. Zrobiło mi się dziwnie. Czułam jego wzrok na sobie.- Caroline witaj, piękny motocykl.Podszedł bliżej.- Cześć, dziękuje.- Kol czemu nie zaprosisz naszych gości do domu.Zwrócił się o brata.- zapraszam.Weszłam do dużego domu było chłodniej niż na zewnątrz. Usiedliśmy na sofie, Klaus zrobił wszystkim pod drinku. Upiłam łyk. Wtedy Barbie i Stefan weszli do salonu.- mam pomysł zabawmy się.Zaproponował Kol.- jak braciszku?Uśmiechnęła się do niego siostrzyczka.- zrobimy dużą imprezę u nas w domu. Zaprosimy wszystkich dziś o dziewiętnastej. Co?- świetny pomysł.- jestem za.Uśmiechnęłam się do wszystkich. Widziałam, że Klausowi nie za bardzo przypadł ten pomysł do gustu, trudno.- mamy niecałe 2 godziny, chłopaki się wszystkim zajmą, a ja muszę się iść przebrać.Oznajmiła Rebekah i już jej nie było. Zrobiłam to samo. Po chwili byłam w domu. Weszłam szybko pod prysznic w między czasie napisałam wszystkim o imprezie. Weszłam, do pokoju w poszukiwaniu czegoś odpowiedniego. Otworzyłam szafę i wydałam z siebie dźwięk desperacji. „Co ja mam ubrać?” chyba najwięcej wypowiadane zdanie przez dziewczyny w moim wieku. Przesuwałam ubrania w poszukiwaniu czegoś odpowiedniego. Postawiłam na małą czarną do tego czarne trampki, kilka dodatków lekki makijaż. Zamówiłam taksówkę i wyszłam z domu. Wsiadłam do taksówki i wskazałam kierowcy adres. PO przybyciu na miejsce zapłaciłam za taksówkę. Rezydencja zmieniła się całkowicie. Widać tu  rękę Rebeki, w basenie było pełno piłek. DJ stał na werandzie i puszczał głośno muzykę. Na trawniku stał barek z alkoholami. Było całkiem ładnie. Ludzie się bawili od dobrych trzydziestu minut. Stefan siedział na leżaku i przyglądał się tańczącym dziewczyną. Podeszłam do niego szybko.

- hej. - uśmiechnęłam się uroczo.

- o witaj zajęło ci to troszkę dłużej niż sądziłem.Zaczęłam się śmiać. Widziałam, że cały czas patrzy w jedną stronę zobaczyłam tańczącą Rebekę z jakimiś dziewczynami, ze szkoły.- no idź do niej.Popchnęłam go lekko. Uśmiechnął się i poszedł w kierunku dziewczyn. Postanowiłam się napić. Poszłam do barku i zamówiłam sobie szkocką. Wzięłam szklankę i zaczęłam się kręcić w poszukiwaniu Eleny i Damona. Chyba ich jeszcze nie było. Nagle ktoś zaszedł mnie od tyłu i zakrył oczy.- zgadnij kto?Od razu rozpoznałam głos Kola. Obróciłam się i zobaczyłam młodego pierwotnego miał czarny t-shirt i jasne spodnie z obniżonym krokiem. Wyglądał ładnie. Miał ten błysk w oku, podobał mi się jego luz i życie bez stresu.- Kol, jak się bawisz?- dobrze ale teraz będzie jeszcze lepiej.Puścił mi oko i stuknął swoją szklanką o moją, wypiliśmy do dna. Odłożył szklanki i pociągnął mnie na parkiet. Tańczył fajnie, wygłupialiśmy się. 

Czuliśmy ten klimat. W miedzy czasie wypiliśmy z pięć drinków. Bawiłam się jak nigdy, nawet przez chwilę zapomniałam o Taylerze. Nagle zobaczyłam przy basenie Damona i Elene. Przeprosiłam Kola i poszłam do nich. Przywitałam się z nimi.- o widzę, że wyrwałaś drugiego brata.Damon zrobił swoją minę.- nie wyrwałam żadnego brata, po prostu się dobrze bawię i tobie też radzę.- już, już spokojnie.Uniósł ręce zaczął się śmiać.- fajnie, że przyszliście.- Damon chodź na parkiet.Pociągnęła go za sobą Elena. Uśmiechnęłam się do nich, a sama poszłam do domu poprawić make-up. Weszłam do domu, nikogo nie było wyszłam na piętro, bo na dole nie znalazłam łazienki. Gdy w końcu znalazłam poprawiłam wygląd wyszłam z łazienki. Zeszłam do salonu i zobaczyłam Klausa. Był ubrany inaczej miał szarą koszulkę, czarne spodnie i sportowe buty.- a ty co nie bawisz się?Podeszłam do niego i patrzyłam na ludzi bawiących się.- nie przepadam za takimi imprezami.Uśmiechnął się do mnie.- ja ci pokaże, że je lubisz.Wzięłam go za rękę i pociągnęłam go na parkiet.- Caroline nie. Ja się tylko zaśmiałam i zaczęłam tańczyć. Na początku stał, ale zrobiłam obrażoną minę i zaczęliśmy tańczyć razem. Tańczył świetnie nie spodziewałam się tego po nim. Wszyscy się znakomicie bawili, jedna piosenka druga. Kolejny drink i jeszcze jeden. Byłam lekko wstawiona. Kol znalazł sobie jakąś laskę i nie widział świata po za nią. Bawiliśmy się całą noc nie mieliśmy dość… Obudziłam się w jakimś łóżku, słońce świeciło mi w twarz. Czułam, że mam na sobie tylko bieliznę. Powoli uniosłam głowę ale szybko tego pożałowałam, jak boli. Obróciłam się na plecy i zobaczyłam, że ktoś obok mnie śpi.- dzień dobry Caroline.Uśmiechnął się do mnie Klaus.


**************************************************************

Jest kolejne mam nadzieje, że się podoba i skomentujecie :** 

środa, 6 listopada 2013

1

http://www.youtube.com/watch?v=zMBTvuUlm98



Siedziałam na sofie w głupiej długiej sukience i głupiej fryzurze. Patrzyłam jak moja mama biega po salonie szukając odpowiednich dodatków do swojego stroju. Nie miałam ochoty nigdzie wychodzić, najchętniej nie wychodziłabym z łóżka. Wszyscy myśleli, że wszystko jest okej po rozstaniu, ale nie jest. To uczucie w sercu dalej tam jest. I te ogromne pytania dlaczego?
- mamo pospiesz się, bo się spóźnimy jak zwykle.
Wstałam i poszłam do drzwi.
- już jestem gotowa.
Stanęła obok mnie, wyglądała zupełnie inaczej niż zawsze. To mi się w niej podobało. Zabrałyśmy torebki i pojechałyśmy do rynku. Było pełno osób, wszyscy się śmiali. Dziś zbierali pieniądze na remont starej kaplicy cmentarnej. Pełno znajomych twarzy, same szychy. Już mi się robiło niedobrze, a miałam tam spędzić resztę dnia. Mama szybko gdzieś się ulotniła, rozglądałam się za poszukiwaniem znajomych. Nikogo nie widziałam. No kto normalny przychodzi na tak nudą imprezę, nikogo nie widziałam więc poszłam do baru.
- lampkę wina proszę.
Uśmiechnęłam się do kelnera. O chwili podsuną mi kieliszek, wzięłam mały łyk, usiadłam przy stoliku. Co chwile podawali imiona darczyńców i zapraszali ich na scenę. Nagle usłyszałam dobrze znane mi nazwisko Klaus Mikaelson. Automatycznie zwróciłam głowę i zobaczyłam mężczyznę dobrze mi znanego. Wyglądał znakomicie w czarnym smokingu. Wyglądał idealnie.

 Poczułam, że ogarnia mnie ciepło i automatycznie się uśmiechnęłam. Chyba to zobaczył i też się uśmiechnął. Klaus podziękował i zszedł ze sceny, podszedł do mnie.
- witaj piękna.
- ciebie też miło widzieć Klaus.
Uśmiechnęłam się.
- długo cię nie było Klaus.
- miałem drobne sprawy do załatwienia.
- ale się pojawiłeś na jakiejś głupiej imprezie.
Wskazałam na całe to zgromadzenie. Zaśmiał się.
- lubię takie imprezy można spotkać wielu znajomych. Na przykład ciebie.
- miło to słyszeć.
Nagle podeszła do nas Rebekah. Jak zwykle zbyt pewna siebie i zbyt piękna.
- Klaus jest problem z Hayley.
- co znowu?
Wyglądał na zdenerwowanego.
- chce wrócić do miasta. Chce tutaj mieszkać.
- nie może musi tam zostać.
- Jutro lecę do niej Klaus, zostajesz czy nie?
- porozmawiamy wieczorem.
Odeszła spokojnie. Zrobiło mi się smutno na samą myśl o Hayley to nią pierwszy raz zdradził mnie Tayler, wybaczyłam mu i zrobił to ponownie. Pojedyncza łza słynęła mi po policzku.
- wszystko okej Caroline?
Zapytał z troską Klaus i starł mi łzę z policzka.
- nic nie jest dobrze, wszystko jest beznadziejne. Klaus nie chcę tutaj być.
- jasne chodźmy.
Poszliśmy do jego samochodu. Przez ciemna szybę zobaczyłam tą dziewczynę z którą był Tayler.
- jedź.
- możesz mi powiedzieć wszystko.
- zdradził mnie rozumiesz?
Na moich policzkach pojawiły się strumienie łez.
- nie płacz nie jest tego wart, nie jest wart twoich łez.
- odwieź mnie do domu. Proszę.
Po kilku minutach byliśmy pod moim domem. Nigdzie nie paliło się światło, więc mamy jeszcze nie było. Wysiadłam z samochodu, Klaus zrobił to samo. Odprowadził mnie pod same drzwi.
- nie przejmuj się nim rozumiesz?
- postaram się.
Blado się uśmiechnęłam i weszłam do domu, nagle nie wiem co mi się stało.
- Klaus może wejdziesz?
Uśmiechnął się idealnie.
- skoro zapraszasz nie mógłbym odmówić.
Weszliśmy do kuchni, moja kuchnia była dosyć duża.
- pójdę się przebrać, a ty zamów coś do jedzenia jestem strasznie głodna.
Puściłam mu oczko i poszłam do sypialni. Zdjęłam tą niewygodną sukienkę i poszłam pod prysznic. Zajęło mi to dobrą chwilę, wysuszyłam włosy i założyłam szorty i koszulkę. Włosy spięłam w koka. Zeszłam po schodach i uderzył moje nozdrza zapach dobrego jedzenia.
- nie słyszałam dzwonka.
Weszłam do kuchni, a tam Klaus nakładał już do stołu.
- nie musiałaś, zajęło ci to dłuższą chwilkę i zrobiłem sałatkę.

Usiedliśmy przy stole i zaczęliśmy jeść.
- zdecydowanie wolę cię taką niż tą oficjalną.
- ja też taką siebie lubię.
Wzięłam kolejny kęs i uniosłam kieliszek.
- za nieudane związki.
Zderzyliśmy kieliszki, Klaus obdarował mnie jednym z najlepszych uśmiechów jaki miał. Czułam się dziwnie bezpieczna, jego spojrzenie. Był bardzo ciekawy jeszcze nieoszlifowany diament. Bałam się tego uczucia. Kiedy skończyliśmy, włożyłam naczynia do zmywarki.
- to ja będę uciekał, się zasiedziałem.
- jeżeli musisz.
- do zobaczenia Caroline.
Zbliżył się i ucałował mnie w policzek. Kiedy otworzyłam oczy jego już nie było. Skończyłam ogarniać kuchnię i poszłam do pokoju. Spojrzałam na telefon, miałam widomość od Eleny: „Znaleźliśmy Stefana jest źle”. Nie mogło to do mnie dotrzeć, z moim przyjacielem jest źle. Założyłam jensy i bluzę i wybiegłam z domu. Po szybki biegu byłam już u nich w domu. Bez chwili zastanowienia wbiegłam do salonu. Zobaczyłam płaczącą Elenę wtuloną w Damona. Rozglądnęłam się po pokoju i zobaczyłam na sofie bezwładne ciało Stefana. Usiadłam na podłodze i wtuliłam się w jego rękę. Na moich policzkach pojawiły się strumienie łez. Dlaczego się nie rusza, co jest? Nagle moim oczom ukazała się blizna na nadgarstku. Szeroko otworzyłam oczy.
- Damon co to jest?
Znalazł się w mgnieniu oka obok mnie. Spojrzał na bliznę, cicho zaklął pod nosem. Elena zbliżyła się i zobaczyła bliznę.
- jad się rozpowszechnił.
Zaczęłam jeszcze bardziej szlochać. Jak to się stało, kto to zrobił.
- Caroline dzwoń po Klausa.
Zerwałam, się i szybko wybrałam numer do pierwotnego. Po trzech sygnałach odezwał się znajomy głos.
- Caroline czyżbyś się stęskniła?
- Klaus.
Powiedziałam łamiącym się głosem.
- Co się stało?
- Potrzebuje twojej pomocy teraz.
- Gdzie jesteś zaraz będę.
- U Salvatorów.
- Jestem w drodze.
Rozłączyłam się i krążyłam po pokoju. Jak to się stało, z kim on zadarł. Nie może umrzeć, kto będzie moim bratem. Kto mnie przez to wszystko przeprowadzi. Modliłam się w duchu żebyśmy zdążyli. Będę wdzięczna Klausowi do końca życia. Minęło może kilka minut, a wydawało się jakby zleciała cała wieczność. W ostatniej chwili pojawił się Klaus. Zobaczył mnie i bez wahania podszedł i przytulił.
- Klaus pomóż mu proszę.
Wtedy zobaczył resztę osób, szybkim ruchem poczęstował Stefana krwią. Przypatrywałam się całej sytuacji, coraz bardziej nie wierzyłam, że się obudzi. Nagle Stefan się obudził. Teraz zaczęłam płakać, ze szczęścia. Podbiegłam i mocno go przytuliłam.
- w co ty się wpakowałeś idioto.
Mówiłam przez łzy.
- Nie ważne.
- Klaus dzięki, naprawdę.
- Widzę, że nie tylko ja ładuje się w kłopoty.
Przytulił mocno Elene Damon.
- Caroline idź do domu zobaczymy się jutro.
- nie ma mowy zostaje.
Usiadłam naprzeciwko Stefana.
- Daj spokój nic się takiego nie stało.
- tak wcale prawie umarłeś?
Dodałam z sarkazmem.
- Kiedy byłem w Appalachach i szukałem tego idioty Taylera, żebyś już tyle nie cierpiała. Znalazłem go w jakiejś małej miejscowości ułożył sobie nowe życie. Kobieta idealne życie, wtedy wygarnąłem mu co o nim myślę, a on się zemścił i ukąsił. Nie mam pojęcia jak znalazłem się w Wirginii.
Ogarnęła mnie całkowita złość, miałam ochotę zabić tego dupka. Zaczęłam biec, ale czułam jak ktoś mnie łapie.
- Klaus puść mnie serio, bo nie ręczę za siebie.
- Spokojnie uspokój się odwiozę cię ochłoniesz.
- dobra.
Pożegnałam się z nimi i pojechałam z Klausem. Próbowałam się uspokoić ale się cała gotowałam w środku. Widziałam jak Klaus mnie obserwuje, nie chciałam zrobić nic głupiego. Odwiózł mnie, na podjeździe widziałam samochód mamy.
- dzięki za dziś naprawdę.
Poleciała mi łza po policzku. Klaus ją starł i popatrzył mi głęboko w oczy.
- ja już będę lecieć dobranoc i jeszcze raz dziękuje.
- dobranoc Caroline.

Weszłam szybko do domu, wzięłam prysznic i poszłam spać. Śniło mi się, że Tayler szykuje armię. Ten sen był tak realistyczny, ze aż się przestraszyłam. Usiadłam na łóżku i starłam krople potu z czoła. Słońce mocno świeciło, a ptaki już śpiewały. Wstałam z łóżka, a na stoliczku znalazłam małe pudełeczko z kartką. „Nosiła ją księżniczka, prawie tak piękna jak ty
            Klaus”

Otworzyłam pudełko znajdowała się tam piękna bransoletka z diamentami. Uśmiechnęłam się, ale też zmartwiłam. On nie powinien dawać mi takich prezentów. Zeszłam na dół, mamy już nie było. Jej nigdy nie ma. Wyciągnęłam moje śniadanie czyli worek krwi i bardzo szybko go opróżniłam. Zrobiłam sobie kawę i usiadłam na werandzie. Dziś było bardzo gorąco. Siedziałam z twarzą w słońcu i cieszyłam się chwilą. 


*********************************************************************************
Mam pierwszy rozdział co sądzicie? komentujcie proszę:)

niedziela, 3 listopada 2013

Prolog.


Siedziałam na łóżku i nerwowo spoglądałam na zegarek. Była już 15:10, a jego dalej nie ma. Może pojechał najpierw do siebie pomyślałam, zabrałam torebkę i wyszłam. W ciągu paru minut byłam pod jego domem. Nic się tu nie zmieniło, tak samo pięknie jak kilka miesięcy temu. Zrobiło mi się jakoś cieplej na duszy. Podeszłam powoli pod drzwi i lekko zapukałam, byłam pewna, że usłyszy. Chwila ciszy i nic, zadzwoniłam drugi raz. Usłyszałam, że ktoś schodzi po schodach i powoli otwiera drzwi. W drzwiach pojawił się mój ukochany, wyczekany Tayler. Widziałam jego lekkie zdziwienie na twarzy, na mojej zaś malowała się radość.
- Kochanie nareszcie.
Mocno się w niego wtuliłam, a gdy chciałam go pocałować lekko odwrócił głowę.
- Cześć Car.
- Co jest?
- Nie nic, nic.
Odsunął się lekko ode mnie. Nagle katem oka zauważyłam jakąś dziewczynę w samym ręczniku. Wytrzeszczyłam oczy.
- takie to twoje nic, myślałam, że się zmieniłeś ale cóż nie chcesz na razie Ty.
Odwróciłam się i ruszyłam pędem przed siebie, słyszałam jak mnie jeszcze wołał ale miałam to gdzieś. Krążyłam po lesie bez celu, byłam wściekła miałam ochotę zabić tą małą sukę. Zatrzymałam się na jakiejś łące, miałam ochotę krzyczeć. Maleńka łza spłynęła mi po policzku, Caroline nie możesz płakać pokaż, że jesteś silna. Jak mógł mi to zrobić, czemu mi po prostu nie powiedział, a nie tyle oszukiwał. Nie wiem ile tam siedziałam, ale już wystarczająco długo. Nie mogłam wrócić do domu, te wszystkie pytania od mamy nie mogłabym. Musze się napić pomyślałam, ogarnęłam się lekko i szybko pobiegłam do grilla czyli naszego baru. Weszłam i od razu udałam się do baru, dziś piątek było pełno ludzi. Usiadłam na jednym z krzeseł.
- szkocką.
Nie miałam nastroju na dobre wychowanie. Po chwili pojawiła się szklanka z płynem, szybko ją opróżniłam, natychmiast rozpaliło to moje gardło. Uśmiechnęłam się lubiłam ten stan, podobny trochę do picia krwi. Podsunęłam szklankę barmanowi, a on podobnie napełnił ją alkoholem. Kolejny raz opróżniłam płyn. Nagle w barze pojawił się Tayler, podszedł powoli, a ja wstałam z miejsca.
- czego chcesz?
Włożyłam w to zdanie tyle jadu ile mogłam.
- pogadajmy proszę.
- o czym chcesz rozmawiać o tym, że mnie zdradziłeś, może o tym, że robiłeś ze mnie idiotkę, a może o tym jak bardzo tego żałujesz?
Wykrzyczałam.
- no wiesz chodź na zewnątrz.
- nigdzie nie już z tobą nie pójdę, to jest koniec. Wal się.
Uderzyłam go w policzek.
- Zostaw mnie w spokoju.
- ale proszę ona nic nie znaczy.
- daruj sobie skory ty zostajesz ja wychodzę.
Opuściłam bar nie chciałam wracać do domu, chciałam się komuś wyżalić. Szkoda, że Bonnie wyjechała. Postanowiłam nie iść do domu i poszłam do Salvatorów. Nie pukając oczywiście weszłam do dużego salonu, na dużej sofie siedział nikt inny jak Damon.
- o Blondi witaj.
Obrócił się w moją stronę. Uśmiechnęłam się sztucznie.
- cześć.
- co jest?
- jest Elena?
- nie pojechała na zakupy. Napijesz się?
Pokiwałam głową i opadłam bezwładnie na kanapę. Damon wręczył mi drinka i usiadł obok mnie. Przechyliłam szklankę i opróżniłam szklankę.
- dobra gadaj co jest?
Spojrzał mi prosto w oczy.
- Tayler jest dupkiem.
- O ja myślałem, że będziecie żyć długo i szczęśliwie.
- Też tak myślałam.
Wskazałam na szklankę, że jest pusta on się uśmiechnął się i nalał mi szkockiej. Teraz wzięłam tylko mały łyk.
- to co nasz Romeo nawywijał, że tak cię wkurzył.
- Zdradził mnie, rozumiesz zdradził. Po tym wszystkim co dla niego zrobiłam, mam ochotę rozwalić ten pokój.
- Ej, jej ja lubię ten pokój.
Uśmiechnęłam się.
- dupek z niego, a ty na niego nie zasługiwałaś. Jesteś za mądra i za ładna.
Puścił mi oko.
- dzięki Damon, zawsze wiedziałam, że gdzieś tam w środku mam jakieś uczucia.
Teraz on się zaśmiał, a ja mu zawtórowałam.
- mogę u was spać nie chcę się tłumaczyć mamie.
- jasne śpij u Stefana.
- dzięki.
Wstałam i poszłam do dobrze mi znanej sypialni, mojego przyjaciela. Nie odzywa się do mnie dlaczego? Dlaczego jestem taka beznadziejna? Zdjęłam ubrania i wdrapałam się pod cieplutką kołderkę, bardzo szybko zasnęłam.
Obudziłam się rano, a właściwie w południe. Na lekkim kacu w samej koszulce zeszłam na dół. W salonie siedział Damon i Elena cali w skowronkach. Na mój widok zaczęli się śmiać.
Zrobiłam minę pod tytułem aż tak źle?.
- wody gdzie macie wodę?
- skarbie woda jest w kranie.
- Damon bardzo śmieszne.
Weszłam do kuchni i nalałam sobie dużą szklane wody. Wróciłam z powrotem do salonu.
Usiadłam w fotelu wyraźnie pozbawiona jakiegokolwiek życia.
- Elena?
- tak, wiem co się stało nie musisz tego mówić jeszcze raz.
- nie no to też, ale chciałam pożyczyć jakiejś sukienki.
Damon zaczął się śmiać. Spojrzałam na niego dziwnie.
- no co wczoraj zostawił cię chłopak, a ty o ciuchach.
- Damon chyba miałeś coś do załatwienia prawda, masz pomóż w organizacji przyjęcia.
- dobra będę późno.
Wyszedł szybko.
- jakiego przyjęcia co?
- no wiesz świętowanie lata, mają być wszyscy nawet sam Klaus.
Na dźwięk jego imienia zrobiło się mi nagle ciepło.
- dasz mi tą sukienkę, bo muszę lecieć do domu.
- jasne.

Po chwili miałam już na sobie jej sukienkę. Pożegnałyśmy się i wyszłam z domu na świeże powietrze.