środa, 6 listopada 2013

1

http://www.youtube.com/watch?v=zMBTvuUlm98



Siedziałam na sofie w głupiej długiej sukience i głupiej fryzurze. Patrzyłam jak moja mama biega po salonie szukając odpowiednich dodatków do swojego stroju. Nie miałam ochoty nigdzie wychodzić, najchętniej nie wychodziłabym z łóżka. Wszyscy myśleli, że wszystko jest okej po rozstaniu, ale nie jest. To uczucie w sercu dalej tam jest. I te ogromne pytania dlaczego?
- mamo pospiesz się, bo się spóźnimy jak zwykle.
Wstałam i poszłam do drzwi.
- już jestem gotowa.
Stanęła obok mnie, wyglądała zupełnie inaczej niż zawsze. To mi się w niej podobało. Zabrałyśmy torebki i pojechałyśmy do rynku. Było pełno osób, wszyscy się śmiali. Dziś zbierali pieniądze na remont starej kaplicy cmentarnej. Pełno znajomych twarzy, same szychy. Już mi się robiło niedobrze, a miałam tam spędzić resztę dnia. Mama szybko gdzieś się ulotniła, rozglądałam się za poszukiwaniem znajomych. Nikogo nie widziałam. No kto normalny przychodzi na tak nudą imprezę, nikogo nie widziałam więc poszłam do baru.
- lampkę wina proszę.
Uśmiechnęłam się do kelnera. O chwili podsuną mi kieliszek, wzięłam mały łyk, usiadłam przy stoliku. Co chwile podawali imiona darczyńców i zapraszali ich na scenę. Nagle usłyszałam dobrze znane mi nazwisko Klaus Mikaelson. Automatycznie zwróciłam głowę i zobaczyłam mężczyznę dobrze mi znanego. Wyglądał znakomicie w czarnym smokingu. Wyglądał idealnie.

 Poczułam, że ogarnia mnie ciepło i automatycznie się uśmiechnęłam. Chyba to zobaczył i też się uśmiechnął. Klaus podziękował i zszedł ze sceny, podszedł do mnie.
- witaj piękna.
- ciebie też miło widzieć Klaus.
Uśmiechnęłam się.
- długo cię nie było Klaus.
- miałem drobne sprawy do załatwienia.
- ale się pojawiłeś na jakiejś głupiej imprezie.
Wskazałam na całe to zgromadzenie. Zaśmiał się.
- lubię takie imprezy można spotkać wielu znajomych. Na przykład ciebie.
- miło to słyszeć.
Nagle podeszła do nas Rebekah. Jak zwykle zbyt pewna siebie i zbyt piękna.
- Klaus jest problem z Hayley.
- co znowu?
Wyglądał na zdenerwowanego.
- chce wrócić do miasta. Chce tutaj mieszkać.
- nie może musi tam zostać.
- Jutro lecę do niej Klaus, zostajesz czy nie?
- porozmawiamy wieczorem.
Odeszła spokojnie. Zrobiło mi się smutno na samą myśl o Hayley to nią pierwszy raz zdradził mnie Tayler, wybaczyłam mu i zrobił to ponownie. Pojedyncza łza słynęła mi po policzku.
- wszystko okej Caroline?
Zapytał z troską Klaus i starł mi łzę z policzka.
- nic nie jest dobrze, wszystko jest beznadziejne. Klaus nie chcę tutaj być.
- jasne chodźmy.
Poszliśmy do jego samochodu. Przez ciemna szybę zobaczyłam tą dziewczynę z którą był Tayler.
- jedź.
- możesz mi powiedzieć wszystko.
- zdradził mnie rozumiesz?
Na moich policzkach pojawiły się strumienie łez.
- nie płacz nie jest tego wart, nie jest wart twoich łez.
- odwieź mnie do domu. Proszę.
Po kilku minutach byliśmy pod moim domem. Nigdzie nie paliło się światło, więc mamy jeszcze nie było. Wysiadłam z samochodu, Klaus zrobił to samo. Odprowadził mnie pod same drzwi.
- nie przejmuj się nim rozumiesz?
- postaram się.
Blado się uśmiechnęłam i weszłam do domu, nagle nie wiem co mi się stało.
- Klaus może wejdziesz?
Uśmiechnął się idealnie.
- skoro zapraszasz nie mógłbym odmówić.
Weszliśmy do kuchni, moja kuchnia była dosyć duża.
- pójdę się przebrać, a ty zamów coś do jedzenia jestem strasznie głodna.
Puściłam mu oczko i poszłam do sypialni. Zdjęłam tą niewygodną sukienkę i poszłam pod prysznic. Zajęło mi to dobrą chwilę, wysuszyłam włosy i założyłam szorty i koszulkę. Włosy spięłam w koka. Zeszłam po schodach i uderzył moje nozdrza zapach dobrego jedzenia.
- nie słyszałam dzwonka.
Weszłam do kuchni, a tam Klaus nakładał już do stołu.
- nie musiałaś, zajęło ci to dłuższą chwilkę i zrobiłem sałatkę.

Usiedliśmy przy stole i zaczęliśmy jeść.
- zdecydowanie wolę cię taką niż tą oficjalną.
- ja też taką siebie lubię.
Wzięłam kolejny kęs i uniosłam kieliszek.
- za nieudane związki.
Zderzyliśmy kieliszki, Klaus obdarował mnie jednym z najlepszych uśmiechów jaki miał. Czułam się dziwnie bezpieczna, jego spojrzenie. Był bardzo ciekawy jeszcze nieoszlifowany diament. Bałam się tego uczucia. Kiedy skończyliśmy, włożyłam naczynia do zmywarki.
- to ja będę uciekał, się zasiedziałem.
- jeżeli musisz.
- do zobaczenia Caroline.
Zbliżył się i ucałował mnie w policzek. Kiedy otworzyłam oczy jego już nie było. Skończyłam ogarniać kuchnię i poszłam do pokoju. Spojrzałam na telefon, miałam widomość od Eleny: „Znaleźliśmy Stefana jest źle”. Nie mogło to do mnie dotrzeć, z moim przyjacielem jest źle. Założyłam jensy i bluzę i wybiegłam z domu. Po szybki biegu byłam już u nich w domu. Bez chwili zastanowienia wbiegłam do salonu. Zobaczyłam płaczącą Elenę wtuloną w Damona. Rozglądnęłam się po pokoju i zobaczyłam na sofie bezwładne ciało Stefana. Usiadłam na podłodze i wtuliłam się w jego rękę. Na moich policzkach pojawiły się strumienie łez. Dlaczego się nie rusza, co jest? Nagle moim oczom ukazała się blizna na nadgarstku. Szeroko otworzyłam oczy.
- Damon co to jest?
Znalazł się w mgnieniu oka obok mnie. Spojrzał na bliznę, cicho zaklął pod nosem. Elena zbliżyła się i zobaczyła bliznę.
- jad się rozpowszechnił.
Zaczęłam jeszcze bardziej szlochać. Jak to się stało, kto to zrobił.
- Caroline dzwoń po Klausa.
Zerwałam, się i szybko wybrałam numer do pierwotnego. Po trzech sygnałach odezwał się znajomy głos.
- Caroline czyżbyś się stęskniła?
- Klaus.
Powiedziałam łamiącym się głosem.
- Co się stało?
- Potrzebuje twojej pomocy teraz.
- Gdzie jesteś zaraz będę.
- U Salvatorów.
- Jestem w drodze.
Rozłączyłam się i krążyłam po pokoju. Jak to się stało, z kim on zadarł. Nie może umrzeć, kto będzie moim bratem. Kto mnie przez to wszystko przeprowadzi. Modliłam się w duchu żebyśmy zdążyli. Będę wdzięczna Klausowi do końca życia. Minęło może kilka minut, a wydawało się jakby zleciała cała wieczność. W ostatniej chwili pojawił się Klaus. Zobaczył mnie i bez wahania podszedł i przytulił.
- Klaus pomóż mu proszę.
Wtedy zobaczył resztę osób, szybkim ruchem poczęstował Stefana krwią. Przypatrywałam się całej sytuacji, coraz bardziej nie wierzyłam, że się obudzi. Nagle Stefan się obudził. Teraz zaczęłam płakać, ze szczęścia. Podbiegłam i mocno go przytuliłam.
- w co ty się wpakowałeś idioto.
Mówiłam przez łzy.
- Nie ważne.
- Klaus dzięki, naprawdę.
- Widzę, że nie tylko ja ładuje się w kłopoty.
Przytulił mocno Elene Damon.
- Caroline idź do domu zobaczymy się jutro.
- nie ma mowy zostaje.
Usiadłam naprzeciwko Stefana.
- Daj spokój nic się takiego nie stało.
- tak wcale prawie umarłeś?
Dodałam z sarkazmem.
- Kiedy byłem w Appalachach i szukałem tego idioty Taylera, żebyś już tyle nie cierpiała. Znalazłem go w jakiejś małej miejscowości ułożył sobie nowe życie. Kobieta idealne życie, wtedy wygarnąłem mu co o nim myślę, a on się zemścił i ukąsił. Nie mam pojęcia jak znalazłem się w Wirginii.
Ogarnęła mnie całkowita złość, miałam ochotę zabić tego dupka. Zaczęłam biec, ale czułam jak ktoś mnie łapie.
- Klaus puść mnie serio, bo nie ręczę za siebie.
- Spokojnie uspokój się odwiozę cię ochłoniesz.
- dobra.
Pożegnałam się z nimi i pojechałam z Klausem. Próbowałam się uspokoić ale się cała gotowałam w środku. Widziałam jak Klaus mnie obserwuje, nie chciałam zrobić nic głupiego. Odwiózł mnie, na podjeździe widziałam samochód mamy.
- dzięki za dziś naprawdę.
Poleciała mi łza po policzku. Klaus ją starł i popatrzył mi głęboko w oczy.
- ja już będę lecieć dobranoc i jeszcze raz dziękuje.
- dobranoc Caroline.

Weszłam szybko do domu, wzięłam prysznic i poszłam spać. Śniło mi się, że Tayler szykuje armię. Ten sen był tak realistyczny, ze aż się przestraszyłam. Usiadłam na łóżku i starłam krople potu z czoła. Słońce mocno świeciło, a ptaki już śpiewały. Wstałam z łóżka, a na stoliczku znalazłam małe pudełeczko z kartką. „Nosiła ją księżniczka, prawie tak piękna jak ty
            Klaus”

Otworzyłam pudełko znajdowała się tam piękna bransoletka z diamentami. Uśmiechnęłam się, ale też zmartwiłam. On nie powinien dawać mi takich prezentów. Zeszłam na dół, mamy już nie było. Jej nigdy nie ma. Wyciągnęłam moje śniadanie czyli worek krwi i bardzo szybko go opróżniłam. Zrobiłam sobie kawę i usiadłam na werandzie. Dziś było bardzo gorąco. Siedziałam z twarzą w słońcu i cieszyłam się chwilą. 


*********************************************************************************
Mam pierwszy rozdział co sądzicie? komentujcie proszę:)

7 komentarzy:

  1. Hej :D Wpadłam jak chciałaś i muszę powiedzieć, że to jest świetne! Kocham :** Zapraszam też do mnie na VII rozdział! <3
    http://the-originals-always-and-forever.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Sweet. Klaus-mega. Podoba mi się. "Czy ten sen był prawdziwym snem proroczym i to może się sprawdzić? Co znowu wykombinowała Hayley? Jak zabić Tayler'a?" te pytania miałam w głowie gdy to czytałam. Życze dużo weny i pomysłów na dalsze opowiadania.
    Pozdro

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej :D
    Zapraszam do mnie na nn :D
    delena-different-love.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Czekam na czestsze rozdziały! <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Mega ! Dodaj szybko next :-) przy okazji zapraszam na mojego bloga http://caroline-klaus-klaroline.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. To opowiadanie jest świetne! <3 Cieszę się, że tu wpadłam :D Klaroline jest taka fajna w twoim wykonaniu ^^ Ten prezent od Klausa jest uroczy <333 Masz prześliczny szablon :***
    Czekam na kolejny rozdział oraz życzę weny!
    Pozdrawiam :***

    OdpowiedzUsuń